wtorek, 25 listopada 2008
"W każdym razie wyobraziłem sobie gromadę małych dzieci, które bawią się w jakąś grę na ogromnym polu żyta. Tysiące malców, a nie ma przy nich nikogo starszego, nikogo dorosłego... prócz mnie, oczywiście. A ja stoję na krawędzi jakiegoś straszliwego urwiska. Mam swoje zadanie: muszę schwytać każdego, kto się znajdzie w niebezpieczeństwie, tuż nad przepaścią. Bo dzieci rozhasały się, pędza i nie patrzą, co tam jest i przed nimi, więc ja muszę w porę doskoczyć i pochwycić każdego, kto by mógł spaść z urwiska. Cały dzień, od rana do wieczora, stoję tak na straży. Jestem właśnie strażnikiem w zbożu. Wiem, że to wariacki pomysł, ale tym naprawdę chciałbym być. Wiem, że to wariacki pomysł."
To jest mój ulubiony fragment z mojej ulubionej książki a Wy jesteście moją ulubioną drużyną więc to całe wyznanie jakie tutaj pada kieruje w Waszym kierunku.
------------
Na zbiórce z której jest zdjęcie widziałam chyba najwięcej łez naraz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Mmmmm a ty chciałabyś być strażnikiem w zbożu Aniu???... Kocham cię bardzo mocniutko i wiem dużo było wtedy łez.... a ze mnie ile zleciało to rzeka normalnie.....xD ale już dobrze kocham was mocno.... Zobaczycie jaka będzie odjazdowa zbiórka...(hi, hi, hi)
Karolinka
Tak, ja chciałabym Was bronić od spadania w przepaść.
łez było sporo. To fakt.
___________________________
Co do spadania, nie zawsze się da obronić.
Prześlij komentarz