niedziela, 31 sierpnia 2008

Na to zdjęcie czekałam odkąd wróciliśmy do Łodzi. W końcu się doczekałam :)
----
Lista osób jadąca na ŚCHŁ sie wydłuża, ale mi nadal mało, MAŁO! Czekam dalej na wieści kto co kiedy :)

Wie może ktoś co z Angeliką Sz.? Gabrysią? Agatą? WOHOHOHO! Wiecie, że to już za mniej niż tydzień? :)

sobota, 30 sierpnia 2008

ogniście

Tak się cieszy Nicol jak idzie na miasto.
Wszystkie pójdziemy na miasto i będziemy tak szczerzyć zębole.
Powiem więcej pójdziemy nie w byle jakie miasto - a bo w miasto zwane Łowiczem!
Więc proponuje spiąć się i kasioreczkę wpłacać. Dziesieć złociszy to chyba nie wiele jak na trzydniowe świętowanie pod hasłem "Z Ognia Moc", hę? No ja myślę :) Więc do dzieła!
Czuwajcie nie śpijcie i zbierajcie się!

na stojaka


Patrzcie, szczwana Ewa umie nawet spać na stojąco w czasie apelu.
Chyba wezmę u niej jakieś lekcje :)

PS. Niech wszystkie szczwaniuchy wybierające się na ŚCHŁ dadzą znać. Niech kasiorkę zaczną wpłacać (10zł) i powoli niech zaczną się na trzydniowe świętowanie pod hasłem "Z Ognia Moc" przygotowywać :). CMOK

piątek, 8 sierpnia 2008

winiec-łódź

Przez trzy tygodnie nie robiłam tostów, nie odkurzałam, nie robiłam prania, nie wieszałam go, nie robiłam obiadu, nie zapalałam światła innego niż latarki, pochodni, lampy naftowej. Przez trzy tygodnie odzwyczaiłam się od harmidru na ulicy i ulicy ogólnie. Przez cały ten czas nie siedziałam w wygodnym fotelu i nie oglądałam ulubionego filmu. Nie bawiłam się z młodszą siostrą i nie rozmawiałam z rodziną dłużej niż pięć minut. Nie wynosiłam śmieci do kosza na podwórku. Nie widziałam mojego królika i rybek. Nie usiadałam przy biurku i nie położyłam się w czystej pościeli. Przez trzy tygodnie byłam w miejscu gdzie te wszystkie wyżej wymienione rzeczy stają się mniej ważne, a na ich miejsce wkradają się cichaczem inne, jak wspólnie zaśpiewana piosenka, radość z udanych zajęć, stawanie do kręgu każdego wieczora, ubieranie się w mundur i obawa, że ktoś zachoruje, komuś coś się stanie, komuś się nie spodoba i powie że chce wracać. Chórem zaśpiewana przyśpiewka do posiłku i słuchanie na apelach o możliwości sprzątania namiotu anty-materią. Gratulacje chłopakom w rozkazie dobiegnięcia w ramach rozgrzewki do Miłomłyna i powrót przez pobudką. Wieczorne wchodzenie do namiotów i mówienie każdemu z osobna „dobranoc, miłych snów, widzimy się jutro”. Słuchanie narzekań, że jest się już najedzonym i wcale się nie chce jeść zupy czy drugiego dania – stania na straży przy zlewkach i pilnowania jak pies aby nikt za dużo jedzenia nie zmarnował. Łaskotanie się między żebrami i robienie kanapki na środku placu apelowego. Udawanie wariatki pod mostem i zasypywanie rzeki.
Dziękuję ze to, że wchodząc do domu popłakałam się, że to koniec.
Dziękuję Wam za wszystko co dałyście mi na tym obozie, za chwile radości które dodawały mi siły i smutku, które mnie kopały po tyłku aby zacząć działać.
Jesteście wspaniałe. Kocham Was.

Wasza drużynowa.

(na zdjęcia czekam jeszcze:))